Mąkę, drożdże, cukier i sól wymieszać w misce. Wlać mleko, jogurt i jajko – wszystkie składniki powinny być lekko ciepłe. Rozpocząć wyrabianie ciasta – będzie się ono lepić, więc polecam robota z hakiem do wyrabiania takiego ciasta. Wyrabiać ok. 7 min., aż składniki połączą się dokładnie. Dodać miękkie masło i dalej wyrabiać.
Uwaga – mieszanki z mąki bezglutenowej są bardzo różne i w różny sposób chłoną płyn. Uważajcie, aby ciasto nie było zbyt zbite – lepiej dodać więcej mleka, niż później wbijać upieczoną bułeczką gwoździe 🙂 Z uwagi na fakt, iż bułeczki są płaskie i nie muszą sztywno trzymać struktury – lepiej, aby były za lużnie, niż za twarde. Po wyrośnięciu bułeczki jeszcze zgęstnieją. Ciasto będzie lepiące – nie dosypujcie za dużo mąki, bo wypiek się po prostu nie uda.
Wyrobione ciasto przykryć ściereczką i zostawić do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę.
W tym czasie przygotować budyń zgodnie z instrukcją producenta – zamieniając jednak cukier na erytrol. Odstawić do wystudzenia.
Wyrośnięte ciasto uderzyć pięścią, aby je odgazować, następnie chwilę wyrobić i podzielić na 12 równych części, uformować z ciasta kulki. Następnie rozpłaszczyć na placki. Jeśli masa bardzo się lepi – posypać dłonie mąką.
Bułeczki układać na wyłożonej papierem do pieczenia dużej blaszce.
Ponownie przykryć ręczniczkiem kuchennym, odstawić na ok. 45 min.
W wyrośniętych bułeczkach, dnem szklanki, zrobić na środku wgłębienie – głębokie, niemal do samego dna. Uważać, aby nie uszkodzić i nie przerwać ciasta. Do wgłębienia włożyć po dużej łyżce budyniu i po kilka malin. Mogą być również mrożone – nie trzeba ich rozmrażać.
Przed samym pieczeniem posmarować jajkiem z mlekiem.
Piec w temperaturze 180ºC przez 18-20 minut. Najlepiej – góra – dół.