
O poszukiwaniach bezglutenowych bułek, które – niczym święty Graal bezglutenowych kuchni – są niedościgłą relikwią – było już wiele. A to przepis na jedne z nich – tym razem nadziane.
Ciasto na bułeczki
Do miski dodać wszystkie suche składniki i dokładnie je wymieszać. Stopniowo dolewać ciepłą wodę i mieszać ciasto – najlepiej użyć robota kuchennego z hakiem do ciasta drożdżowego. Uważać, aby ciasto nie było zbyt rzadkie, gdyż bułki nie będą trzymać kształtu.
Po dolaniu odpowiedniej ilości wody – dodać olej i dalej wyrabiać, ok. 5 min. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne, będzie lepiło się do dłoni. Nie może się jednak zbytnio przelewać. Na tym etapie nie dodawajcie zbyt dużo mąki, lepiej zrobić to później.
Wyrobione ciasto przykryć i zostawić w ciepłym miejscu bez przeciągów na ok. 45 min., do wyrośnięcia.
Nadzienie
W czasie wyrastania – przygotować nadzienie.
Pieczarki obrać, a następnie opłukać i dokładnie osuszyć. Pokroić na cienkie plasterki.
Na patelni rozgrzać olej i zeszklić pokrojoną w kostkę cebulę, dodać pieczarki i smażyć przez ok. 5 – 7 minut, aż pieczarki odparują. Następnie dodać sól.
Posypać mąką ziemniaczaną – najlepiej przez sitko, aby się nie zrobiły grudki, wymieszać, zagotować.
Dodać jogurt, doprawić pieprzem i w razie potrzeby solą, dokładnie wymieszać i odstawić z palnika.
Nadzienie można (a nawet lepiej tak) przygotować dzień wcześniej, aby było odpowiednio „zwarte”.
Finał
Wyrośnięte ciasto uderzyć pięścią, chwilę wyrobić.
Nasmarowanymi olejem lub posypanymi mąką ziemniaczaną dłońmi uformować 18 kulek.
Bułeczki ułożyć na dwóch dużych wyłożonych papierem do pieczenia blaszkach – zostawić odpowiednie odstępy, mocno spłaszczyć je dłonią na kształt placka.
Zostawić do wyrośnięcia na ok. 30 min, przykryte ręcznikiem kuchennym.
W wyrośniętych bułeczkach, dnem szklanki, zrobić na środku wgłębienie – głębokie, niemal do samego dna. Uważać, aby nie uszkodzić i nie przerwać ciasta. Do wgłębienia wyłożyć nadzienie pieczarkowe.
Przed samym pieczeniem brzegi posmarować wodą pomieszaną z odrobiną oliwy.
Piec w temperaturze 180ºC przez 20 – 25 minut. Najlepiej góra – dół. Blaszki wstawiamy i pieczemy po kolei, nie łącznie.
Po ok. 15 min pieczenia posypać żółtym serem (czyli otworzyć piekarnik i posypać, zamknąć. Nie wyjmować).
Po kolejnych 5-10 min bułeczki będą gotowe.
Wyjąć i wystudzić na kratce.
Posypać natką pietruszki.
W poszukiwaniu przepisu na smaczne bułki bez gluta zmarnowano tony mąki, wylano wiele łez, zgryziono masę rzeczy. Np. orzechów, tych nie zgryzienia. Albo ołówków, ich końców w sensie, gdy kreślono kolejną recepturę. Albo palców, na końcach których winny być keratynowe pancerzyki, zwane paznokciami. Mierząc się z tymi wszystkimi przeciwnościami losu udało się – oto przed Wam smaczne, a nie twarde jak kamienie, bułeczki. Zatem nie będę się zbędnie rozpisywać, tylko zapraszam do wypróbowania. Bułeczki są miękkie, pachnące i naprawdę świetnie komponują się z pieczarkami. Można ze sobą zabrać np. do roboty – jak kiedyś w końcu skończymy z tymi hołm-ofisami. Czego życzę sobie i Wam.
A jak Wam upływa czas na hołm-ofisie? Macie dosyć czy nie chcecie wracać do biura?
fitkulinarnie © 2021 ALL RIGHTS RESERVED.