Chleb z ziaren z żurawiną

Kolejne wydanie chleba z ziarnami – tym razem bez orzechów, z dodatkiem pestek dyni i żurawiny. Chyba smakuje mi nawet bardziej, niż poprzedni 🙂 lekko słodkawy, ale jednocześnie optymalny w swej wilgotności i smaku. Spróbujcie koniecznie!

Składniki

  • 150 g płatków owsianych
  • 70 g ziaren słonecznika
  • 80 g pestek dyni
  • 100 g siemienia lnianego złocistego
  • 100 g siemienia lnianego złocistego mielonego
  • 2 łyżki nasion chia
  • 2 łyżki nasion babki płesznik
  • 1/2 szklanki suszonej żurawiny
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 1 łyżka miodu lub syropu klonowego
  • 35 g rozpuszczonego oleju kokosowego
  • 400 ml ciepłej wody

Wykonanie

W dużej misce wymieszać składniki suche.

W garnku rozpuścić olej kokosowy, dodać wodę i miód/syrop, wymieszać.

Do miski z płatkami i ziarnami dolać płyn, dokładnie wymieszać.

Masę przełożyć do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównać, zostawić pod przykryciem z ręcznika kuchennego na ok. godzinę, na blacie.

Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na ok. 50 min.

Finał

Wyjąć z foremki i studzić na kratce pod przykryciem z ręcznika kuchennego.

Przechowywać w lodówce, np. w strunowym woreczku. Wytrzyma spokojnie tydzień. 

Kroić cienkim nożem.

Fitkulinarnie
Pani Marchewka, bardziej świadoma, dbająca o siebie i innych. Gotuję od zawsze, jest to moja wielka pasja, więc postanowiłam podzielić się z Wami sprawdzonymi recepturami na pyszne, ale jednocześnie zdrowe dania. Znajduję balans pomiędzy smakiem, a odchudzaniem potraw. Przed Wami zbiór przepisów, fit- porad, ale również mądrości inaczej oraz opowieści dziwnej treści. Zapraszam do wspólnej wycieczki przez zdrowe dania okraszone dużą dawką humoru!

Opowieści dziwnej treści Pani Marchewki

A dziś kolejne, nieco refleksyjne Opowieści Dziwnej Treści.

Mam dwie twarze – jedną stale uśmiechniętą, tryskającą pomysłami, w świetnym nastroju. Na potrzeby chwili staję się wulkanem energii, szalonym, nieokiełznanym wiatrem, który czasem ma jednak niszczycielską moc. Postawa, którą pokazuję wszystkim, ta zewnętrzna kreacja pozwala mi zamknąć się w bezpiecznym, szczelnie pokrywającym mnie kokonie. Czasem jednak otoczka pęka. Pojawiają się na niej coraz głębsze rysy, czas odciska piętno na nieskazitelnej niegdyś powłoce. Ups.. Wydało się. Ja też jestem tylko człowiekiem. Czasem słabym. Bezsilnym. Tak po prostu.

Perfekcjonizm – immanentna cecha, jakże jednak pejoratywna w swym wydźwięku… Czekam na dzień gdy na pochwałę nie powiem w końcu – a tam, przecież to nic. Daj spokój, każdy tak może. Dziś ten dzień jeszcze nie nadszedł, ale może kolejny przebłysk pozwoli mi to zrozumieć? Kto wie…

Znasz to uczucie? Na pewno doskonale wiesz, jak to jest…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *