Czekolada z orzechami i liofilizowanymi owocami

Czekolada z dobrej jakości spożywczego masła kakaowego, kakao i miodu. 3 składniki, a naprawdę smak jest doskonały. Czekoladę warto temperować. I nie mam na myśli jej wybuchowego charakteru.

Składniki

  • 100 g masła kakaowego spożywczego
  • 6 łyżek kakao gorzkiego dobrej jakości
  • 6 łyżek miodu
  • dodatki dowolne – proponuję migdały bez skórek, płatki kokosa i liofilizowane maliny, truskawki oraz borówki.

Wykonanie

Podgrzać masło kakaowe w miseczce – najlepiej nad garnkiem z gorącą wodą, ale tak, aby miska nie dotykała wody.

Po rozpuszczeniu tłuszczu dodajemy kakao oraz miód, mieszamy do uzyskania gładkiej konsystencji. 

Czekoladę wylewamy do foremki i posypujemy dodatkami. Można schłodzić w lodówce.

 

Aby czekolada była jeszcze bardziej smaczna, gładka i błyszcząca, a także nie rozpuszczała się tak szybko – proponuję, aby podjąć próbę jej temperowania. Niech wie, że z nami nie ma żartów:)

Jak to zrobić?

Gotową masę należy podgrzać do ok. 45 stopni C

Następnie pozwolić czekoladzie na schłodzenie do 27-28 stopni C

Kolejny etap to ponowne podgrzanie do 32-33 stopni C (nie więcej!)

 

Taką czekoladę przelewamy do foremek i ozdabiamy. Procedura bez termometru się raczej nie uda, więc nie będę podawać porad, jak zrobić to na oko 🙂 W tym wypadku na oko to se można cień do powiek nałożyć 🙂

Fitkulinarnie
Pani Marchewka, bardziej świadoma, dbająca o siebie i innych. Gotuję od zawsze, jest to moja wielka pasja, więc postanowiłam podzielić się z Wami sprawdzonymi recepturami na pyszne, ale jednocześnie zdrowe dania. Znajduję balans pomiędzy smakiem, a odchudzaniem potraw. Przed Wami zbiór przepisów, fit- porad, ale również mądrości inaczej oraz opowieści dziwnej treści. Zapraszam do wspólnej wycieczki przez zdrowe dania okraszone dużą dawką humoru!

Opowieści dziwnej treści Pani Marchewki

Taka czekolada w sam raz nadaje się jako prezent dla Lubego – szczególnie, gdy użyjemy foremki w kształcie serca. 

Jestem brunetką. Słyszałam gdzieś kiedyś, że pomiędzy nami, kobietami o włosach ciemnych, a blondynkami, istnieje zasadnicza różnica. Delikatna, subtelna i eteryczna białogłowa powie – kochaj mnie, bo się zabiję. Brunetka natomiast wyda dyspozycję – kochaj mnie, bo Cię zabiję. Zgadzam się z tym założeniem w 100%.

Jestem delikatna jak zielone curry, subtelna jak pędzący pociąg, mam w sobie tyle finezji oraz wyczucia co młot pneumatyczny. 

Zatem z wrodzoną sobie delikatnością, serwując taką oto walentynkę (lub przy innej okazji wymagającej celebracji) zapewne czynność związana z przekazaniem wyrobu okraszona zostałaby poetyckim – masz, żryj. 

A on by zeżarł, takie to dobre. Zawsze żre. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *