Myślę, że nadszedł już moment, aby opowiedzieć Wam skąd zamiłowanie to pisaniny i mądrości inaczej. Otóż od małego odczuwam kompulsywną wręcz chęć pisania. Przenoszenie na papier przeżyć, barwienie kwiecistym słowem codziennej rzeczywistości, malowanie płytkich postaci kredką bogatej wyobraźni, nadawanie przestrzennego kształtu marnym powódkom oraz motywacjom było jedną z moich ulubionych czynności. Jak pamięcią sięgnąć obserwacja otaczającego mnie świata, zjadliwie komentowanie wszystkich niedoskonałości naszego społeczeństwa, punktowanie głupoty, hipokryzji, ignorancji sprawiały mi wielką przyjemność.
Przeczytałam lub usłyszałam gdzieś kiedyś, że w momencie, w którym pisanie sprawia Ci przyjemność – masz do czynienia z grafomanią. Pisanie ma boleć, przychodzić z trudem i męczyć duszę znojem składania liter, a tych w wyrazy, które w efekcie tworzą jednak przyjemny w odbiorze, gładko sunący (a przynajmniej takie sprawiający wrażenie) pomiędzy palcami twór szalonego umysłu autora. Ktoś, kto pierwszy porównał oczy do gwiazd jest artystą, a każdy kolejny jest grafomanem. Postanowiłam zatem, iż ów twór pełen będzie nieoczekiwanych porównań, metafor tak biegłych i mądrych, jak twórczość przeciętnego mieszkańca sali w Tworkach oraz charakterystyk rzewnych i kwiecistych, jak opisy widziane oczami Antoniego M. Za każdym razem więc, gdy poczuję, iż pisanie to 100% frajda – rzucę to w cholerę. Z uwagi na wielki szacunek do Was.