
Jak już wiecie – sama mięsa nie jadam, ale nie żyję na tej planecie tylko ja. Jestem wielką przeciwniczką kupnych, naszpikowanych dodatkami, po których można świecić, wyrobów. Jeśli zatem nie możecie wyobrazić sobie kanapki bez wędliny czy pasztetu – znajdziecie u mnie rozwiązanie. Filet już znajdziecie na blogu, a dziś będzie pasztet. Bo to niezły pasztet z tymi kupnymi wędlinami. Weźcie kiedyś do ręki opakowanie i poczytajcie etykiety.
Fakt, że z pasztetem jest trochę zachodu, ale wyjdą Wam min. 4 średnie, a nawet i 6 małych aluminiowych foremek. Można zamrozić 🙂
Filety z indyka umyć i oczyścić. Zalać zimną wodą z kranu, wymieszać z 1 łyżką soli, zostawić na ok. 15 min. Następnie wodę wylać, zalać 3l świeżej, zimnej wody i zagotować. W międzyczasie zebrać szumowiny z wierzchu zupy. Gotować ok. 1 godz., bez przykrycia, na minimalnym ogniu.
Warzywa dokładnie umyć i obrać, pokroić na mniejsze części. Doprawić solą, pieprzem, dodać zielę oraz listek laurowy i natkę pietruszki. Jeśli macie ochotę – cebulę można „opalić” – jak to zwykło się czynić przy rosole 😊 Gotować wszystko na minimalnym ogniu gotować ok. 1,5 godz. Po tym czasie pozostawić rosół do ostygnięcia. Najlepiej zatem rozłożyć proces przygotowania pasztetu na 2 dni. Pamiętajcie, aby nie wyjmować indyka z rosołu, gdyż mięso będzie za suche. Ma wystygnąć w wodzie. Na następny dzień rosół przyda się do zup, można go również zamrozić i wykorzystywać jako bulion.
W czasie, gdy mięso stygnie – przygotować wątróbkę. Należy ją dokładnie wypłukać, a następnie oczyścić. Jeśli macie czas – polecam na ten okres, gdy mięso w rosole się studzi – zalać wątróbkę mlekiem i odstawić do lodówki. To poprawi jej smak.
Bułkę zalać rosołem do czasu, aż zmięknie.
Cebulę pokroić w kostkę, a następnie zaszklić ją na maśle lub oliwie – nie rumienić, ma się delikatnie smażyć. Dodać odsączoną z mleka wątróbkę i dusić ją ok. 10 min, na małym/ max. średnim ogniu.
Mięso wyjąć z rosołu, jak również wyłowić marchew, pietruszkę i selera.
Wszystko skręcić w maszynce do mięsa – czyli filety, wątróbkę, warzywa i kajzerkę. Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę. Żółtka dodać do masy mięsnej, doprawić gałką muszkatołową, solą i pieprzem. Masę delikatnie połączyć z białkami i przełożyć do foremek – jak korzystam zazwyczaj z małych, aluminiowych pojemniczków, gdyż pasztet jest bardziej podzielny i łatwiej go mrozić.
Następnego dnia przystąpić do przygotowania pasztetu.
Bułkę zalać rosołem do czasu, aż zmięknie.
Cebulę pokroić w kostkę, a następnie zaszklić ją na maśle lub oliwie – nie rumienić, ma się delikatnie smażyć. Dodać odsączoną z mleka wątróbkę i dusić ją ok. 10 min, na małym/ max. średnim ogniu.
Mięso wyjąć z rosołu, jak również wyłowić marchew, pietruszkę i selera.
Wszystko skręcić w maszynce do mięsa – czyli filety, wątróbkę, warzywa i kajzerkę. Białka oddzielić od żółtek i ubić na sztywną pianę. Żółtka dodać do masy mięsnej, doprawić gałką muszkatołową, solą i pieprzem. Masę delikatnie połączyć z białkami i przełożyć do foremek – jak korzystam zazwyczaj z małych, aluminiowych pojemniczków, gdyż pasztet jest bardziej podzielny i łatwiej go mrozić.
Finał
Piec w temperaturze 180 stopni ok 45 min.
Schłodzić w lodówce.
A Opowieść dziś następująca:
Pamiętajcie – nie ma grubych kobiet, ale niektóre kobiety nie są wystarczająco wysokie, jak na swoją wagę.
fitkulinarnie © 2021 ALL RIGHTS RESERVED.