A przed Wami kolejna odsłona Opowieści Bezrobotnego Eventowca.
Otwieram szafę. Palcami przemykam po gładkich tkaninach dopasowanych sukienek, przekładam z miejsca na miejsce wąskie jeansy, a zakupiona w tzw. dobrych czasach, ekstrawagancka marynarka nie zostaje obdarzona nawet spojrzeniem. Wygodne spodnie z materiału, luźny t-shirt oraz włosy spięte w koka na czubku głowy to odpowiednia stylizacja. Makijaż ogranicza się do 2 ruchów tuszem do rzęs.
Rozpoczynam dzień pracy. Niepokojąco milczący telefon, ale jednocześnie niemal nieustanne rozmowy w formie telekonferencji. Zdzwaniamy się z „moimi chłopakami”, dzielimy zadania, podejmujemy kolejną próbę nierównej walki z rzeczywistością. Jeden z „naszych” mówi, że ma świetną koncepcję. Muzyk – zarówno z wykształcenia, zawodu, jak i zamiłowania, multiinstrumentalista, wokalista, obdarzony słuchem absolutnym charyzmatyczny gość, z pełną powagą opisuje wspaniały pomysł. Zasłuchani zastanawiamy się czy to się dzieje naprawdę. Kolega rozprawia bowiem o hodowli ślimaków. Kurtyna.
CDN…