Przy okazji dzisiejszego przepisu przypomniała mi się kolejna opowieść, która w Waszym życiu nie zmieni kompletnie nic.
W zamierzchłych czasach, kiedy jeszcze można było chodzić bez przeszkód do galerii, wybrałam się na zwiedzanie powierzchni handlowych z moją Przyjaciółką, Brylą.
Po dłużej chwili oglądania kolorowych witryn naszą uwagę przyciągnął napis który powtarzał się z niepokojącą regularnością. A brzmiał on bardzo tajemniczo – SALE.
Przechodząc od sklepu do sklepu nasze zdumienie rosło – sale bowiem okraszone były dodatkowo cyframi – od 20 do nawet 70! Niestrudzone w swoich poszukiwaniach – postanowiłyśmy ową zagadkę rozwikłać. Sprzedawcy pytani o owo magiczne zagadnienie patrzyli na nas wzrokiem, którego nie sposób było rozszyfrować.
Zrezygnowane weszłyśmy do ostatniego stoiska w nadziei na rozwikłanie tej nurtującej tajemnicy.
Na szczęście z pomocą przyszedł sympatyczny młodzieniec i w końcu oświecił nasze łaknące odpowiedzi dusze.
Co się okazało? Że Sale zależą od metraża.
Wiedzieliście?! Ja nadal nie mogę się pozbierać.
Jak się czujecie uzbrojeni w tą wiedzę?