Sałatka z tofu, żurawiną i selerem naciowym

Przepis na pyszną sałatkę, w wersji wege.

Dobrze doprawione tofu, chrupiący seler naciowy i cierpka żurawina. Ta sałatka gościła często na moim stole w wersji z kurczakiem, ale z uwagi na rezygnację z mięsa zamieniłam je na wersję z tofu. Wyszło naprawdę pysznie! To kolejna propozycja dla osób, które próbują oswoić tofu 😊

Bardzo polecam!

A jakie są Wasze doświadczenia z wyrobami sojowymi?

Składniki

  • 250 g tofu
  • 1 łyżka przyprawy curry
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • 1 łyżka sosu sojowego
  • 100 g brązowego ryżu
  • 4 łodygi selera naciowego
  • ¾ szklanki żurawiny
  • 3 łyżki jogurtu greckiego
  • Pieprz i sól do smaku

Wykonanie

Tofu zalać sosem sojowym i posypać przyprawą curry. Wszystko dokładnie wymieszać i odstawić na 30 min do zamarynowania. Na ten czas zalać żurawinę gorącą wodą.

Ugotować ryż zgodnie z instrukcją na opakowaniu, a następnie go wystudzić.

Selera umyć i pokroić w paseczki.

Zamarynowane tofu podprażyć chwilę na patelni, a następnie przełożyć do miski.

Do tej samej miski przesypać pozostałe składniki. Wymieszać.

Zjeść po schłodzeniu w lodówce 😊

Fitkulinarnie
Pani Marchewka, bardziej świadoma, dbająca o siebie i innych. Gotuję od zawsze, jest to moja wielka pasja, więc postanowiłam podzielić się z Wami sprawdzonymi recepturami na pyszne, ale jednocześnie zdrowe dania. Znajduję balans pomiędzy smakiem, a odchudzaniem potraw. Przed Wami zbiór przepisów, fit- porad, ale również mądrości inaczej oraz opowieści dziwnej treści. Zapraszam do wspólnej wycieczki przez zdrowe dania okraszone dużą dawką humoru!

Opowieści dziwnej treści Pani Marchewki

 

Przy okazji dzisiejszego przepisu przypomniała mi się kolejna opowieść, która w Waszym życiu nie zmieni kompletnie nic. 

W zamierzchłych czasach, kiedy jeszcze można było chodzić bez przeszkód do galerii, wybrałam się na zwiedzanie powierzchni handlowych z moją Przyjaciółką, Brylą.

Po dłużej chwili oglądania kolorowych witryn naszą uwagę przyciągnął napis który powtarzał się z niepokojącą regularnością. A brzmiał on bardzo tajemniczo – SALE.

Przechodząc od sklepu do sklepu nasze zdumienie rosło – sale bowiem okraszone były dodatkowo cyframi – od 20 do nawet 70! Niestrudzone w swoich poszukiwaniach – postanowiłyśmy ową zagadkę rozwikłać. Sprzedawcy pytani o owo magiczne zagadnienie patrzyli na nas wzrokiem, którego nie sposób było rozszyfrować.

Zrezygnowane weszłyśmy do ostatniego stoiska w nadziei na rozwikłanie tej nurtującej tajemnicy.

Na szczęście z pomocą przyszedł sympatyczny młodzieniec i w końcu oświecił nasze łaknące odpowiedzi dusze.

Co się okazało? Że Sale zależą od metraża.

Wiedzieliście?! Ja nadal nie mogę się pozbierać. 

 

Jak się czujecie uzbrojeni w tą wiedzę?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *