Sałatka ze śledzia i buraków

Tym razem leci do Was przepis na pyszną sałatkę z buraka i śledzia. To znane połączenie, jednakże – jak zwykle u mnie – odchudzone oraz doprawione.

Składniki

  • 500 g śledzia z zalewy
  • 2 małe buraki
  • 6 ogórków kiszonych
  • 1 cebula
  • 1 jabłko
  • 200 ml jogurtu naturalnego
  • pieprz i sól do smaku
  • natka pietruszki

Wykonanie

Śledzie wypłukać i zalać w dużej misce zimną wodą. Każdy płat wymasować – tj. lekko rozgnieść palcami. Oczywiście nie chodzi o to, aby rybę rozgnieść w kawałki – po prostu trzeba z wyczuciem masować 🙂

Znów zmienić wodę.

Odstawić na ok. 2 godz., w międzyczasie zmieniając jeszcze kilka razy wodę. 

Po dokładnym wymoczeniu – spróbować 1 śledzia – jeśli jest ok, czyli nie nazbyt słony – śledzie należy dokładnie wysuszyć ręcznikiem papierowym. 

Po odsączeniu wody – płaty pokroić w kostkę. 

 

Buraki wyszorować, zawinąć w folię aluminiową i piec przez ok. 1,5 godz. w piekarniku rozgrzanym do 180 stopniu. Buraki muszą być miękkie.

 

Po wystudzeniu – buraki obrać i pokroić w kostkę. 

 

Cebulę pokroić w kosteczkę i przelać wrzątkiem. Zostawić do odsączenia. 

 

Jabłko obrać i zetrzeć na tarce, a ogórka pokroić w kostkę.

Finał

Wszystkie składniki umieścić w miseczce i dokładnie wymieszać. Posypać natką pietruszki. Można przechowywać w słoiku. Najsmaczniejsze kolejnego dnia. 

Fitkulinarnie
Pani Marchewka, bardziej świadoma, dbająca o siebie i innych. Gotuję od zawsze, jest to moja wielka pasja, więc postanowiłam podzielić się z Wami sprawdzonymi recepturami na pyszne, ale jednocześnie zdrowe dania. Znajduję balans pomiędzy smakiem, a odchudzaniem potraw. Przed Wami zbiór przepisów, fit- porad, ale również mądrości inaczej oraz opowieści dziwnej treści. Zapraszam do wspólnej wycieczki przez zdrowe dania okraszone dużą dawką humoru!

Opowieści dziwnej treści Pani Marchewki

Motywem przewodnim dzisiejszej opowieści dziwnej treści będzie kolor różowy. Narosło wokół niego wiele mitów – że dziecinny, za słodki, głupkowaty i przaśny (oooo, jak mnie to słowo denerwuje!). Kolor jak kolor, ja tam go lubię. Gdy patrzę na tę sałatkę i mieniące się fuksjowe, liliowe, szkarłatne i purpurowe barwy – od razu poprawia mi się nastrój. Przed oczami mam swoją lalkę Barbie z dzieciństwa i świnkę Piggy. Swoją drogą pewnie dla większości z Was jest to prehistoria, ale kiedyś jedną z Bohaterek Ulicy Sezamkowej była rzeczona świnka. Innym obrazem jest również Bentley Paris Hilton, a zatem przechodząc zwinnie do porównań motoryzacyjnych, koloru różowego i prezentowanego przepisu – taki sposób odżywiania zapewni Wam wnętrze jak w Continental – bez skazy, lśniące, czyściutkie, estetyczne, niemal nieskazitelne. A to wszystko dlatego, że tyyyyyyle w tej sałatce dobra i zdrowia. Chociaż różowa. I znów te rymy – kiedyś muszę jakąś opowieść napisać zatem wierszem. Może odę jakąś albo co?

 

Na zdrowie!

 

No i oczywiście czekam na Wasze skojarzenia z różowym!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *