Śledzie wypłukać i zalać w dużej misce zimną wodą. Każdy płat wymasować – tj. lekko rozgnieść palcami. Oczywiście nie chodzi o to, aby rybę rozgnieść w kawałki – po prostu trzeba z wyczuciem masować 🙂 Potestujecie na pierwszym kawałku i będziecie wiedzieć o co chodzi 🙂
Znów zmienić wodę.
Odstawić na ok. 2 godz., w międzyczasie zmieniając jeszcze kilka razy wodę – ja robię to co ok. 30 min.
Po dokładnym wymoczeniu spróbować 1 śledzia – jeśli jest ok, czyli nie nazbyt słony – śledzie należy dokładnie wysuszyć ręcznikiem papierowym. To ważne, nie pomijajcie tego etapu.
Po odsączeniu wody płaty pokroić na 5-6 kawałków (każdy z nich).
Cebulę pokroić w kosteczkę i przelać wrzątkiem. Zostawić do odsączenia.
Ułożyć śledzie w dużym i płaskim naczyniu:
pokrojony i dokładnie osuszony śledź
posypać zielem angielskim, pieprzem, liściem laurowym i częścią cebuli, polać sokiem z cytryny
z kolejnymi 2-3 warstwami postępować identycznie, aż do wyczerpania składników.
Zalać olejem. NIe trzeba śledzi w nim topić – wystarczy zalać je częściowo. Oleju i tak później nie zjadajmy – jest on jednak potrzebny, ale smaki się ze sobą “przegryzły”.