W Opowieściach Dziwnej Treści przechodzimy do cyklu “Spowiedzi Chudej Pani.” Z uwagi na fakt, że sama byłam przedstawicielką tego typu mądralińskiej – będzie to wszystko o mnie. Zanim zrozumiałam, że to nie jest “dieta”, a styl życia – popełniłam masę błędów. Aby zatem nikt z Was nie poczynił tych wszystkich głupot – zapraszam do lektury.
Mam nadzieję, że przyda się Wam to “ku przestrodze”.
Chuda Pani nic nie je. Po pierwsze, usłyszała w TV, że aby schudnąć należy “nie jeść” i ona traktuje tę radę dosłownie. Po drugie, ona naprawdę nie je. Ona dziubie. Rano zjada trochę twarożku, jogurtu, chleba lub kilka gramów suszonych owoców. W czasie, kiedy ludzie jedzą lunch, ona je trochę łososia z odrobiną brokułów gotowanych na parze – bez soli i masła, tak, a co myśleliście, przecież to jest dieta! Potem są opcje – kilka orzeszków, albo jabłko, albo coś innego – równie małego i niewinnego. A wieczorem taka Chuda Pani już nie czuje głodu, bo ona nie czuje niczego. Nie ma siły ani chęci do życia. Ale co jej tam gadać – przecież ona jest najmądrzejsza…. albo raczej – najmUNdrzejsza.