Nad talerzem owej zupy przyszły mi do głowy nieco głębsze przemyślenia.
Sytuacja kowidowa w żadnym wypadku się nie poprawia – nadal jest przytłaczająco, frustrująco, bez ładu, składu i planu. Jak już pewnie wiecie – moim całym życiem jest agencja eventowa. Chociaż obecnie jest nam trudno – my cały czas jednak chcemy więcej. Wiemy, że mamy ogromny potencjał, możemy więcej i że na pewno to osiągniemy.
Zebrało mi się na wspominki – gdy mieliśmy możliwość realizacji naszej pasji, która jednocześnie była naszą pracą – musiałam ciężko pracować – nigdy nie miałam kompleksów i problemu z tym, iż przy piknikach czy galach byłam ze swoim Zespołem od świtu do nocy, targałam tony sprzętu, zwijałam kable i padałam na twarz po kilku nieprzespanych nocach. Nie ma jednak nic piękniejszego, niż uczucie dobrze wykonanej misji. Uśmiechu tysiąca Uczestników wydarzenia, ich wspólnych śpiewów, tańca do rana i podsumowania od Klienta – Pani Agnieszko, dziękuję, było wspaniale. Jestem twarda, pracuję na swoją pozycję. Jestem dumna z tego, że nie miałam „uderzenia w plecy”, poradziłam sobie mimo wielu przeciwności losu. Mam cudowny Zespół, Ludzi z pasją. Wiem, że damy radę i tym razem. Napędza mnie to do tego, aby działać z coraz większą energią i apetytem na kolejne wyzwania.
A skoro już o apetycie mowa – jedzcie zupę, póki ciepła.
Opowiedzcie też, jak Kowid zmienił Waszą rzeczywistość.