Dziś będzie opowieść z cyklu – jak otrzymać niezasłużone “pozdrowienia”.
Przygotowując przepisy na bloga jednocześnie piszę sms-y z koleżanką. Po piątym czy szóstym smsie, jak to zwykle bywa, wpadam na obłąkany pomysł (bo teraz takie czasy, że ludzie nie lubią ze sobą rozmawiać), żeby zadzwonić i pogadać przez telefon. Dzwonię. Przez długi czas nikt nie odbiera, ale nagle słyszę w słuchawce męski głos z informacją, iż koleżanka bierze kąpiel. Niewiele myśląc wysyłam SMS-a: “Jak tam woda? Ciepła?” W odpowiedzi dostaję serię przekleństw i serdecznych pozdrowień. Okazało się, że to było tak: Koleżanka właśnie miała wejść do wanny i rozebrać się, ale w wannie stała miska z zimną wodą i zamoczonym w niej praniem. Dzwoni telefon (czyli ja). Sięga do drzwi, żeby krzyknąć do męża, aby wysłał wszystkich w diabły, poślizguje się i siada gołym tyłkiem w misce z zimną wodą. Następnie, po piorunująco szybkim wyskoku z wanny i przeklinaniu mnie, dostaje mojego SMS-a: “Jak tam woda? Ciepła?” Życie ma swoje zbiegi okoliczności…